ś nieg
Była długa przerwa spowodowana niedomaganiami zdrowotnymi, a tu snieg, śnieg, śnieg. Śnieg pod każdą postacią. Na budowie, zaspy, zawieje, zamiecie, puch śniezny i wszystkiego co sie ze śniegiem kojarzy do woli. No i big problem. Na więźbie dachowej dekarze zdołali tylko rozlożyć folię i już już mieli zabierać się za blaszkę a tu..... opad, którego nie ukrywam nie spodziewaliśmy się. W sobotę wpadliśmy w panikę. Śniego nawaliło ze 20 cm, a na dachu tylko folia. Wprawdzie znosi ona teoretycznie do 300 kg obciążenia, ale śnieg był mokry i ciężki. Mąż wspiął się niczym alpinista i łopatką zwalił ile sie dało, oczywiście uważając aby nie uszkodzić tego co zostało do tej pory zrobione. Niestety od soboty niewiele się zmieniło a dzis w nocy i rano sypalo nieźle, więc znowu trzeba będzie podjechać i sprawdzić jak wygląda sytuacja. Okna, drzwi, brame garażową prawie wybralismy ale wszystko czeka na lepszą aurę. Może marzec będzie laskawszy.